Zapraszam do przeczytania recenzji książki "Kolekcja. Diabelski szyk Coco Chanel", którą opublikowałam dziś w portalu historycznym "Histmag.org". Kliknij
Nie będzie to moja ostatnia publikacja dla tego serwisu, o czym z przyjemnością informuję :-)
Wiesz co, ja czytalam te ksiazke i mnie sie podobala. Nie potraktowalam jej jako quasi-biografii Coco Chanel, bo po pierwszych trzech stronach wiedzialam, ze nie moge sie tego spodziewac. Wydaje mi sie, ze mialas inne oczekiwania wobec "Kolekcji" i dlatego uznalas ja za plytka lekture. Dla mnie byla ciekawym zarysem epoki, a fakt, ze czytalam ja teraz, w trakcie wakacji we Francji, sprawialo, ze inaczej patrzylam np. na liczne, francuskie pomniki upamietniajace ofiary I wojny swiatowej. A co do biografii...A "Kolekcja" to nie jest biografia Chanel, wiec argumenty o tym, ze malo dowiedzialysmy sie o niej z tej ksiazki, nie powinny miec miejsca, moim zdaniem. Ja pewnie nie siegnelabym po biogarfie Chanel z prostego powodu. Generalnie nie lubie szczegolowych do bolu historii z zycia znanych ludzi, gdzie analizowany jest kazdy kawalek nadpalonego listu. Dlatego chocby nie przbrnelam przez biografie Dagny Przybyszewskiej. pozdrawiam danuu
Danuu, przyznaję się, że czytałam tę książkę z nadzieją, że czegoś nowego się dowiem - gdyby nie magiczne nazwisko-wabik Chanel na okładce, nie sięgnęłabym po nią. Czytałam już lepsze książki opisujące okres międzywojnia, np "Salony krakowskie" autorstwa Anny Gabryś. Czytając "Kolekcję", czułam, że jej akcja równie dobrze mogłaby się dziać w 2000 roku. A przecież wiadomo, że ludzie wtedy nieco inaczej mówili, co w ogóle nie zostało wzięte pod uwagę. Nie jest wadą sam fakt, że autorka jest dziennikarką, tylko to, że napisała książkę po dziennikarsku - bez żadnych emocji. A przynajmniej ja w niej ich nie znalazłam, nawet w scenie molestowania Isabelle przez Jeana Patou.
Brrrr...zmrozilo mnie zdanie o tym, ze emocje mialyby pojawic sie w scenie molestowania. Mnie sie podobal ten dystans z jakim jest ta ksiazka napisana, bo wlasnie dzieki niemu nie mam wrazenia, ze czytam harlequina. Poza tym, wierz mi, dziennikarze (przynajmniej czesc) to wrazliwi ludzie, pelni emocji i empatii ;) inaczej nie mogli by pracowac w takim zawodzie.
Ależ Danuu, ja nie oskarżam dziennikarzy o bycie zimnymi draniami :-) Zwłaszcza, że sama mam jednego (dziennikarza, nie drania) w domu ;-) Chodzi tylko o to, że ja, czytając Kolekcję i uwielbiając kulturę międzywojnia, nie czułam tam klimatu tej epoki. Równie dobrze, jej akcja mogłaby dziać się kiedy indziej. Ta książka była dla mnie za zimno napisana. Jestem pewna, że odrobina emocji, by jej nie zaszkodziła, a wręcz mogłaby ożywić powieść.
Masz racje, książka pozostawia pewien niedosyt, spodziewałam się po niej czegoś zupełnie innego, ale trzeba przyznać, że ma swój klimat i dobrze się ją czytało. Nie było to może książka mojego zycia, ale całkiem mi się podobała. Inna rzecz, że jestem tak zafascynowana dwudziestoleciem międzywojennym, że ciężko byłoby znalezc coś zwiazanego z ta epoką, co by mi się nie podobało:)
Ale ale! Gabba, strasznie jesteś wszechstronna- tu blog, tu współpraca z gazetą, tu recenzje... Jak Ty znajdujesz na to wsstsko czas?
hmmm...ciekawe co zrobie z tego: http://www.filmweb.pl/f437158/Coco+avant+Chanel,2009 Amelia wyglada na plakacie super :) Choc nie wiem czy angazowanie do roli Chanel jednej z najbardziej znanych frnacuskich aktorek to dobry pomysl. Przyznam sie Wam, ze czytajac Kolekcje caly czas wizualizowalam sobie Keire Knightley jako Chanel, ale to pewnie dlatego, ze bardzo dobrze zapamietalam ja z Pokuty. pozdrawiam jeszcze raz danuu
Też się zastanawiam, co z tego będzie. Ciekawe, kto będzie projektował / dobierał kostiumy. Mam nadzieję, że Karl Lagerfeld, który osobiście znał Coco i wiedział, co w jej duszy gra. Choć, widząc ostatnie kolekcje domu mody Chanel (np dżinsową), sama zainteresowana przewróciłaby się pewnie w grobie.
Wiesz co, ja czytalam te ksiazke i mnie sie podobala.
ReplyDeleteNie potraktowalam jej jako quasi-biografii Coco Chanel, bo po pierwszych trzech stronach wiedzialam, ze nie moge sie tego spodziewac.
Wydaje mi sie, ze mialas inne oczekiwania wobec "Kolekcji" i dlatego uznalas ja za plytka lekture. Dla mnie byla ciekawym zarysem epoki, a fakt, ze czytalam ja teraz, w trakcie wakacji we Francji, sprawialo, ze inaczej patrzylam np. na liczne, francuskie pomniki upamietniajace ofiary I wojny swiatowej.
A co do biografii...A "Kolekcja" to nie jest biografia Chanel, wiec argumenty o tym, ze malo dowiedzialysmy sie o niej z tej ksiazki, nie powinny miec miejsca, moim zdaniem.
Ja pewnie nie siegnelabym po biogarfie Chanel z prostego powodu. Generalnie nie lubie szczegolowych do bolu historii z zycia znanych ludzi, gdzie analizowany jest kazdy kawalek nadpalonego listu. Dlatego chocby nie przbrnelam przez biografie Dagny Przybyszewskiej.
pozdrawiam
danuu
Fiu Fiu! No brawo brawo:) Ja niestety nie lubie czytać książek, i nie wiem, jak się z tego wyleczyć;)
ReplyDeleteAha, zapomnialam jeszcze dodac, ze nie uwazam, ze to wada, ze autorka jest dziennikarka.
ReplyDeleteto bylam znowu ja, danuu
Danuu, przyznaję się, że czytałam tę książkę z nadzieją, że czegoś nowego się dowiem - gdyby nie magiczne nazwisko-wabik Chanel na okładce, nie sięgnęłabym po nią.
ReplyDeleteCzytałam już lepsze książki opisujące okres międzywojnia, np "Salony krakowskie" autorstwa Anny Gabryś.
Czytając "Kolekcję", czułam, że jej akcja równie dobrze mogłaby się dziać w 2000 roku.
A przecież wiadomo, że ludzie wtedy nieco inaczej mówili, co w ogóle nie zostało wzięte pod uwagę.
Nie jest wadą sam fakt, że autorka jest dziennikarką, tylko to, że napisała książkę po dziennikarsku - bez żadnych emocji. A przynajmniej ja w niej ich nie znalazłam, nawet w scenie molestowania Isabelle przez Jeana Patou.
Alice - tej książki naprawdę moim zdaniem nie musisz ;-)
ReplyDeleteNic nie stracisz.
Brrrr...zmrozilo mnie zdanie o tym, ze emocje mialyby pojawic sie w scenie molestowania. Mnie sie podobal ten dystans z jakim jest ta ksiazka napisana, bo wlasnie dzieki niemu nie mam wrazenia, ze czytam harlequina.
ReplyDeletePoza tym, wierz mi, dziennikarze (przynajmniej czesc) to wrazliwi ludzie, pelni emocji i empatii ;) inaczej nie mogli by pracowac w takim zawodzie.
no i zapomnialam sie podpisac, to bylam ja - danuu ;)
ReplyDeleteAleż Danuu, ja nie oskarżam dziennikarzy o bycie zimnymi draniami :-)
ReplyDeleteZwłaszcza, że sama mam jednego (dziennikarza, nie drania) w domu ;-)
Chodzi tylko o to, że ja, czytając Kolekcję i uwielbiając kulturę międzywojnia, nie czułam tam klimatu tej epoki. Równie dobrze, jej akcja mogłaby dziać się kiedy indziej.
Ta książka była dla mnie za zimno napisana. Jestem pewna, że odrobina emocji, by jej nie zaszkodziła, a wręcz mogłaby ożywić powieść.
Masz racje, książka pozostawia pewien niedosyt, spodziewałam się po niej czegoś zupełnie innego, ale trzeba przyznać, że ma swój klimat i dobrze się ją czytało. Nie było to może książka mojego zycia, ale całkiem mi się podobała. Inna rzecz, że jestem tak zafascynowana dwudziestoleciem międzywojennym, że ciężko byłoby znalezc coś zwiazanego z ta epoką, co by mi się nie podobało:)
ReplyDeleteAle ale! Gabba, strasznie jesteś wszechstronna- tu blog, tu współpraca z gazetą, tu recenzje... Jak Ty znajdujesz na to wsstsko czas?
hmmm...ciekawe co zrobie z tego:
ReplyDeletehttp://www.filmweb.pl/f437158/Coco+avant+Chanel,2009
Amelia wyglada na plakacie super :) Choc nie wiem czy angazowanie do roli Chanel jednej z najbardziej znanych frnacuskich aktorek to dobry pomysl.
Przyznam sie Wam, ze czytajac Kolekcje caly czas wizualizowalam sobie Keire Knightley jako Chanel, ale to pewnie dlatego, ze bardzo dobrze zapamietalam ja z Pokuty.
pozdrawiam jeszcze raz
danuu
Też się zastanawiam, co z tego będzie.
ReplyDeleteCiekawe, kto będzie projektował / dobierał kostiumy. Mam nadzieję, że Karl Lagerfeld, który osobiście znał Coco i wiedział, co w jej duszy gra.
Choć, widząc ostatnie kolekcje domu mody Chanel (np dżinsową), sama zainteresowana przewróciłaby się pewnie w grobie.