13/12/2008

Podziemna garderoba prapradziadków



Co to jest binda? Czy ma coś wspólnego z bindownicą w punkcie ksero? Jeśli interesujecie się modą, a przy okazji zastanawiacie się, co to takiego, możecie rozwiać swoje wątpliwości, oglądając najnowszą wystawę czasową w Kamienicy Hipolitów przy placu Mariackim 3.

Wystawę „W garderobie prapradziadków. Akcesoria mody przełomu XIX i XX wieku” można podziwiać jeszcze przez półtora miesiąca, do 1 lutego 2009 roku. W dwóch podziemnych salach Kamienicy Hipolitów mieści się kilkanaście oszklonych gablot z dodatkami i samymi strojami okresu Belle Epoque. Obejrzeć tam można wszelkie atrybuty mody epoki: bindy (opaski z aksamitu zakładane na noc w celu utrzymania wąsów w należytym porządku), gobelinowe torebki, koronkowe szale i pasy do sukien, a także buciki z cielęcej skóry, ptasie pióra, wachlarze na których goście składali swoje autografy oraz pozłacane zaproszenia na bale.


Zobaczyć można również jedwabne parasolki, inspirowane sztuką Japonii, oraz bogato inkrustowane kamieniami broszki w stylu Carskiej Rosji. Zobaczyć można nawet, co bogata modnisia nosiła pod długą i suto marszczoną spódnicą, charakterystyczną dla owych czasów. Na ścianach muzealnicy powiesili reprodukcje fotografii dam z elit tego okresu.

Na wystawie zabrakło niestety bardziej rozbudowanych opisów eksponatów, dla tych, którzy nie wiedzą, do czego służyła np. nieszczęsna binda i kim właściwie były wysoko postawione panie. Wiadomo tylko, że jedna z nich była żoną dziennikarza, Adama Dobrowolskiego, i kiedy owo zdjęcie zostało wykonane. Ekspozycja pozostawia lekki niedosyt. Nie została niestety dopięta na ostatni guzik. Mimo tego warto ją zobaczyć i skonfrontować obecną, eklektyczną, otwartą na ekstrawagancję modę, z secesyjną zachowawczością i konserwatyzmem.

3 comments:

  1. oo :) Interesujące. Chyba będę musiała zarezerwować trochę czasu na obejrzenie tej wystawy, zwłaszcza, że można robić zdjęcia, tak?

    ReplyDelete
  2. Można, za "jedyne" 10 złotych.
    Myślę, że zamiast wyciągać tyle kasy za kilka fotek, muzeum bardziej opłacałoby się zezwolić na zdjęcia bez opłat i tym samym zrobić sobie reklamę. A tak, mało kto w ogóle wie o tej wystawie. M.in. stąd bierze się moim zdaniem taka mała frekwencja w muzeach - muzealnikom nie zależy na reklamie, bo przecież skoro Muzeum Historyczne Miasta Krakowa nie należy do nich, to nie trzeba się starać.
    Nawiasem mówiąc, mój chłopak, który zwiedzał ekspozycję razem ze mną, kiedy zadał pytanie, został spławiony. Tak samo jak ja, w Pałacu w Łańcucie.

    ReplyDelete
  3. Podzielam Twoją opinię... Nigdy tego nie zrozumiem, dlaczego trzeba płacić za zdjęcia, które wykonuje się samemu, swoim prywatnym aparatem, do swoich własnych niekomercyjnych celów. eh...

    ReplyDelete

Dzięki za komentarz :) Komentarze obrażające i atakujące osoby fotografowane będą usuwane.

+ Jeśli jesteś niezalogowana/y, podpisz się nickiem lub imieniem (będzie mi łatwiej odpowiedzieć).
+ Proszę, nie zamieszczaj (auto)reklam.