23/04/2010

Emilia



Bloggerka, prowadzi z koleżanką szafiarskiego bloga na którym prezentuje swoje zdobycze z ciucholandów. Ma w planach otworzenie własnego sklepu, gdzie będzie sprzedawać i przerabiać swoje łupy na specjalne życzenie.

13/04/2010

Krzysiek


Fot. Alicja Zielasko


Krzysiek zajmuje się swoją firmą, Unikron Distribution. Reprezentuje w Polsce takie marki jak Dinosaurs Will Die Snowboards, Elm Company headwear & apparel, Ashbury Eyewear i WildLife.

02/04/2010

P. Janina





Pani Janina. Wiek: 89 lat. W Krakowie od 1945 roku, z tym samym mężem od 61 lat. I wciąż tak samo elegancka.

Kapelusz pochodzi z Paryża, kilka razy zdarzyło nam się z mężem zrobić sobie tam wycieczkę. Można powiedzieć, że to jedna z "pamiątek", dostałam go od przyjaciółki. Peleryna pochodzi z Wiednia. Mam jeszcze taką zimową, z futrem, taką troszeczkę krótszą. Rękawiczki i torbę kupiłam sobie w Krakowie, "małym Wiedniu", jak się mówi, nie pamiętam już gdzie dokładnie.

Akurat teraz noszę żałobę po swoim mężu, byliśmy ze sobą 61 lat. Poza tym noszę i lubię brązy, beże, i dużo czarnego, nie tylko teraz Zawsze lubiłam i lubię nadal jakieś przyjemne, nietypowe, ładne rzeczy. Nie starałam się być na bieżąco za wszelką cenę, wybierałam sobie z mody to, co moim zdaniem do mnie pasowało, tonowałam ją. Nigdy na przykład nie nosiłam mini, a moja córka uwielbiała.

Obecna moda, patrząc na moje wnuczki i prawnuczki, wcale mi się nie podoba. Wszystko jakieś takie niedobrane... Mój mąż mówił: "Gdzie te dziewczyny z dawnych lat ". Moja wnuczka chodzi do szkoły baletowej, córka zresztą też ją kończyła - one już się nie starają. Ciągle te spodnie i spodnie, żadnych spódnic, sukienek. W spodniach najwygodniej. Ja też czasem je noszę, ale nie zawsze.

Mój mąż był fanem fotografii i mam 60 albumów ze zdjęciami, moimi i naszymi. Można powiedzieć, że całe kalendarium naszego życia i tego, jak się wtedy nosiliśmy, bo on też był elegancki. Czasami, kiedy gdzieś razem wychodziliśmy czy jeździliśmy, ludzie robili nam zdjęcia i mówili, że wyglądamy razem jak "para z Hollywood". Od młodości wyrabiałam sobie gust i własny styl, mam to po swojej mamie - zawsze była pięknie ubrana - wzorowałam się na niej. A to były czasy jeszcze przedwojenne. Samą wojnę przeżywaliśmy ciężko. Zostaliśmy wygnani ze wschodu, ja byłam ze Stanisławowa, za Lwowem, na obrzeżach kraju. Wszystko tam zostało, musieliśmy zaczynać od nowa.

No i niestety tutaj później przyjechaliśmy, to był 1945 rok. Niestety, bo bardzo byliśmy przywiązani do tamtych miejsc. Straciliśmy majątek, byliśmy "herbowi", ale cóż - już teraz nieważne to wszystko. Człowiekowi pod koniec życia wszystko to wydaje się nieważne. Najważniejsze jest to, żeby z każdej chwili brać wszystko, co najlepsze.